jeremy jeremy
56
BLOG

Wniosek- Aleja Anny Walentynowicz w Gdańsku

jeremy jeremy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Bardzo proszę o poparcie: podpisanie poniższej petycji oraz wydrukowanie formularza wniosku a po jego wypełnieniu przesłanie na adres Joanny Radeckiej, podany na dole wpisu.

Formularz wniosku:  kpog.org/ulWalentynowicz.pdf

Petycja: www.petycje.pl/petycjePodglad.php


 

Pragnąc by pozostał ślad materialny po życiu, działalności i śmierci pani Anny Walentynowicz, zwracamy się  o  zmianę nazwy obecnej Alei Zwycięstwa na Aleję Anny Walentynowicz. Nową nazwą proponujemy objąć cały przebieg ulicy od ul. 3 Maja,            na styku    z wiaduktem Błędnik (w rejonie Bramy Oliwskiej), do ul. Grunwaldzkiej.  Aleja ta łączy rejon Stoczni Gdańskiej, w której Anna Walentynowicz pracowała, z dzielnicą Gdańsk-Wrzeszcz, gdzie mieszkała.

Proponowany do zmiany nazwy odcinek głównej trasy trójmiejskiej (dawniej Wielka Aleja, potem Hindenburgallee, Aleja Marszałka Rokossowskiego, i wreszcie Aleja Zwycięstwa) po II wojnie światowej nazywa się w sposób obcy tożsamości Gdańska, zgodny ze zwyczajami peerelowskimi, gdzie „zwycięstwo” oznaczało zaprowadzenie i trwanie komunistycznej władzy .

Anna Walentynowicz była legendą oraz symbolem walki o wolność, sprawiedliwość i prawdę, a w historii jej życia  zawiera się również historia naszej Ojczyzny oraz Miasta. Proponowana zmiana  nazwy zwiąże więc w sposób szczególny ten fragment Gdańska z jego najnowszymi dziejami.

Życie, działalność i śmierć Anny Walentynowicz domagają się godnego uczczenia tym bardziej, że mimo swej wielkiej popularności w kraju i na świecie, była człowiekiem skromnym, odrzucała zaszczyty i nigdy nie piastowała żadnych urzędów. Należy dodać,     że takie uhonorowanie osoby zmarłej  a w sposób zupełnie wyjątkowy zasłużonej,  nie jest niczym niezwykłym w historii miast i krajów.

Uzasadnienie wniosku

Anna Walentynowicz, urodzona 15 sierpnia 1929 roku w Równem na krańcach Rzeczypospolitej, była  mieszkanką  Gdańska od 1945 roku aż do śmierci poniesionej          w katastrofie samolotu rządowego pod Smoleńskiem, w dniu 10 kwietnia 2010 roku.

W 1950 roku podjęła pracę w  Stoczni Gdańskiej – początkowo jako spawacz, a po utracie zdrowia w roku 1966  jako suwnicowa.

W 1951 roku, jako przodownica pracy i członkini ZMP, była delegatem na zjazd młodzieży socjalistycznej w Berlinie. Jednak wkrótce potem rzuciła legitymację tej organizacji. Krzywda robotników, a przede wszystkim kobiet, w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, potwierdzona także przez własne doświadczenie (trudne warunki życia matki samotnie wychowującej dziecko), zaprowadziła Ją do członkostwa w Lidze Kobiet. Podejmowane interwencje spowodowały szykany w pracy i pierwsze (1953) zainteresowanie się Jej osobą przez Służbę Bezpieczeństwa. Anna Walentynowicz uczestniczyła w proteście Grudnia 1970. Chroniona poparciem załogi przed zwolnieniem, jako delegat Stoczni Gdańskiej wzięła udział w słynnym spotkaniu z Edwardem Gierkiem. Od tej pory Jej działalność kontrolowano przez Służbę Bezpieczeństwa w ramach spraw „Jesień 70” (rozpracowanie uczestników rewolty grudniowej) oraz „Arka” (rozpracowanie pracowników Stoczni Gdańskiej).                                                              

Po pokonaniu trudności w życiu osobistym, jakie dotknęły Ją na początku lat siedemdziesiątych (zagrożenie pylicą, żelazicą i rakiem, śmierć męża w roku 1971), pani Ania podjęła pracę wśród ludzi potrzebujących pomocy w parafii i w dzielnicy. Wiosną 1978 roku wstąpiła do Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, kolportując prasę niezależną, dzieląc się doświadczeniami i udostępniając swoje mieszkanie w Gdańsku–Wrzeszczu    przy ul. Grunwaldzkiej na punkt kontaktowy opozycji. Jesienią 1978 roku Służba Bezpieczeństwa założyła przeciwko Niej sprawę operacyjnego rozpracowania o kryptonimie “Suwnicowa”. Od samego początku represjonowano Ją w rozmaity sposób, m.in. poprzez osadzanie w areszcie. Inwigilacja Anny Walentynowicz w ramach SOR „Suwnicowa” a później „Emerytka” trwała aż do roku 1990.

Za swoją działalność związkową była również nieustannie szykanowana na terenie stoczni. Przenoszona pomiędzy wydziałami, zatrzymywana w wartowniach stoczniowych, pozbawiana kart zegarowych i przepustek, walczyła o swoje prawa, m.in. o przywrócenie do pracy na swoim macierzystym wydziale.

Ostatecznie z pracy zwolniono Ją 7 sierpnia 1980 roku. Decyzja dyrekcji wywołała 14 sierpnia strajk, do którego wezwały Wolne Związki Zawodowe „Wybrzeża”. Pierwszym postulatem protestujących robotników był postulat obrony Anny Walentynowicz. Władza uległa  żądaniom związkowców i przywróciła Ją do pracy. Również porozumienie w sprawie postulatów płacowych Stoczni Gdańskiej osiągnięto już 16 sierpnia 1980 roku.

W tym samym dniu, po ogłoszeniu przez Lecha Wałęsę zakończenia strajku, Anna Walentynowicz domagała się kontynuowania protestu do czasu realizacji wszystkich postulatów, także tych zgłoszonych przez inne zakłady pracy Wybrzeża. Wraz z między innymi Aliną Pieńkowską podbiegła do stoczniowej bramy nr 3, zamknęła ją i wezwała robotników, by nie opuszczali stoczni. W ten sposób narodził się strajk solidarnościowy,      a wraz z nim idea i ruch “Solidarności”. Anna Walentynowicz stała się matką i symbolem przemian, dających Polsce szansę na prawdę, sprawiedliwość i niepodległość.  Dała również szansę polskiemu Sierpniowi 1980, żeby zmienił świat.

Ostatnie więcej niż trzydzieści lat z Jej ponad osiemdziesięcioletniego życia jest przykładem nieustannej pracy na rzecz wolności i Polski.

I tak, między innymi, w stanie wojennym  została   internowana po rozbiciu strajku w Stoczni Gdańskiej w grudniu 1981.

W dniu 9 marca 1983 stanęła przed sądem w Grudziądzu, oskarżona o organizowanie strajku w grudniu 1981 roku w Stoczni, otrzymując wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.   

4 grudnia 1983 została uwięziona w Katowicach i Lubińcu za próbę wmurowania tablicy upamiętniającej zabitych górników kopalni „Wujek”.

Zainicjowała protest głodowy po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki, prowadzony  rotacyjnie od 18 lutego 1985 do 31 sierpnia 1985 w podkrakowskiej parafii księdza Adolfa Chojnackiego.

W latach 1988 – 2009   przygotowała, wspólnie z przedstawicielami środowisk niezależnych, nieutożsamiających się z polityką rządzących partii postsolidarnościowych, 11 spotkań-sympozjów „W trosce o dom ojczysty”.  Pierwsze z nich zostało przygotowane  w roku 1988 w Kaplicy Królewskiej w Bazylice  Mariackiej w Gdańsku, ostatnie w Warszawie w listopadzie roku 2009.

Zarówno przed, jak i po 1989 roku pani Anna Walentynowicz na ogół nie przyjmowała nagród i odznaczeń, a swoje Krzyże Zasługi przyznane przez peerelowskie władze odesłała na znak protestu po zamordowaniu księdza Jerzego. Jednak zgodziła się odebrać na rzecz Solidarności Medal Wolności, przyznany przez amerykańską Fundację Ofiar Komunizmu i wręczony 13 grudnia 2005 roku w Waszyngtonie. (Honorowym przewodniczącym Fundacji jest były prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush.)

W dniu 3 maja 2006 została odznaczona przez Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego.

10 grudnia 2009 otrzymała „za odwagę w występowaniu w obronie podstawowych wartości i prawd nawet wbrew zdaniu i poglądom większości” nagrodę im. Pawła Włodkowica, przyznaną przez Rzecznika Praw Obywatelskich śp. Janusza Kochanowskiego.

W swoją ostatnią podróż wyruszyła, pomimo wieku i ciężkiej choroby, aby dać świadectwo prawdzie.

Trójmiejski Społeczny Komitet na Rzecz Uczczenia Pamięci Anny Walentynowicz

Magdalena Czachor

Marek Czachor

Beata Kuna

Maciej Kuna

Joanna Radecka

Dane kontaktowe: Joanna .Radecka, 81-109 Gdynia, ul..Dickmana 22/7, e-mail: radecka.j@gmail.com, tel. 58-352-30-22, tel.kom: 662-762-625.

jeremy
O mnie jeremy

Pozwolę sobie tu zamieścić treść listu, który przesłałam do członków Trójmiejskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. ,,Szanowni Państwo Winna jestem Państwu wytłumaczenie, skąd biorę siły na te wszystkie działania. Do 10 kwietnia moje życie upływało w miarę normalnie. Wychowywałam dzieci, miałam swoje zajęcia i obowiązki. 10 Kwietnia nastąpiła zmiana. Chyba poczułam lęk i zagrożenie, i ogarnęła mnie świadomość, że Polski może nie być. Wielki przyjaciel mojej rodziny, naukowiec, człowiek nie ulegający łatwo emocjom do katastrofy smoleńskiej początkowo odnosił się z dystansem, czekał na wyniki badań komisji. Zakładał raczej wypadek niż każde inne wydarzenie spowodowane przy działaniach osób zewnętrznych. Trzy tygodnie po katastrofie zobaczył Panią Annę Walentynowicz, która powiedziała ,,MY ZGINĘLIŚMY, A WY NIC NIE ROBICIE''. Stąd czerpię siły :) Przyjaciel mój uznał, że powinien się z Państwem tym podzielić. Słowa te nie były skierowane tylko do niego. Robi to przeze mnie:)''

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura