jeremy jeremy
62
BLOG

Zeznanie Sławomira Cenckiewicza

jeremy jeremy Polityka Obserwuj notkę 5

Sygnatura akt: IC 1387/07

PROTOKÓŁ

Dnia 6 lipca 2010 r.

Sąd Okręgowy w Gdańsku I Wydział Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący :        SSO Urszula Malak
Protokolant:    st. sekr. sąd. Iwona Mrajska

na rozprawie rozpoznał sprawę

z powództwa:       Lecha Wałęsy

przeciwko:      Krzysztofowi Wyszkowskiemu

O ochronę dóbr osobistych i zapłatę

Posiedzenie rozpoczęto o godzinie: 11.00       Zakończono o godzinie: 14.00

Po wywołaniu sprawy stawili się:

Powód nie stawił się - zawiadomiony prawidłowo.

Stawiła się jego pełnomocnik adw. Ewelina Wolańska - pełn. w aktach.

Pozwany osobiście wraz z pełnomocnikami: adw. Jolantą Strzelecką   oraz

adw. Agnieszką Iwaniuk - pełnomocnictwa w aktach.

Stawił się świadek Sławomir Cenckiewicz.

Strony nie zgłaszają wniosków.

Sad postanowił:

dopuścić dowód z zeznań świadka Sławomira Cenckiewicz na okoliczność wiedzy pozwanego w przedmiocie materiałów dot. Lecha Wałęsy a znajdujących się w posiadaniu IPN, w szczególności wcześniej nieznanych Sądowi Lustracyjnemu.

Staje świadek Sławomir Cenckiewicz, pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, okazuje dowód osobisty ********* wydany przez ******** - po okazaniu zwrócono, podaje: lat **, historyk, zam. Gdynia, nie karany, obcy, po odebraniu przyrzeczenia na wniosek pełn. powoda, zeznaje: wiem w jakiej sprawie zeznaję. Nie jestem obecnie nigdzie zatrudniony. Pracowałem w IPN, a w jakimś sensie nadal z tą instytucją współpracuję. Pracowałem tam w latach 2001-2008. Pierwszy kontakt z pozwanym nawiązałem w 2002r. w związku z tym, że moi przełożeni w IPN nałożyli na mnie obowiązek organizowania konferencji naukowej poświęconej 25 - tej rocznicy powstania Wolnych Związków Zawodowych „Wybrzeże". Zapoznałem się w IPN z dokumentami świadczącymi o współpracy Lecha Wałęsy z Służbą Bezpieczeństwa. Wydanej mi się, że było to po raz pierwszy w roku 2003. Na ich istnienie zwrócił mi uwagę mój ówczesny przełożony w IPN - doktor Janusz Marsząlec, który przygotowując tekst poświęcony rewolcie grudniowej 1970.r natknął się po raz pierwszy na donos agenturalny tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek". O tym, że dotyczyło to powoda wnioskowałem stąd, iż od 1992 r. wiedziałem, że taki pseudonim agenturalny został nadany przez Wydział III Lechowi Wałęsie. Wiedziałem to przede wszystkim z publikacji, które były pokłosiem wykonania uchwały lustracyjnej przez Antoniego Macierewicza. Informacje pochodzące z ówczesnego archiwum Urzędu Ochrony Państwa, przede wszystkim zapisy kartoteczne i ewidencyjne były podstawą informacji, która znalazła się na tzw. liście Macierewicza, a która dotyczyła Lecha Wałęsy. Był tam podany pseudonim a także numer ewidencyjny tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek", pod którym został zarejestrowany Lech Wałęsa w tzw. pomocach ewidencyjnych SB.

W roku 1993 r. ukazał się pierwszy numer Gazety Polskiej, w której ukazał się cały zapis jaki dla Sejmu przygotował minister Macierewicz. W okresie późniejszym problem identyfikacji Lecha Wałęsy jako współpracownika Wydziału III SB o pseudonimie „Bolek" był obecny zarówno na łamach prasy zwłaszcza przy okazji procesu lustracyjnego w sierpniu 2000, ale również wcześniej od roku 1996 w związku z tym, że po wygranych wyborach przez Aleksandra Kwaśniewskiego sprawą kradzieży dokumentów świadczących o tym, że Lech Wałęsa traktowany był w latach 1970- 1976 jako TW pseudoriim „Bolek" zajął się minister spraw wewnętrznych, szef Urzędu Ochrony Państwa i Prokuratura Okręgowa w Warszawie. O zaangażowaniu tych osób i instytucji w sprawę wyjaśnienia okoliczności kradzieży dokumentów archiwalnych o klauzuli „ściśle tajne specjalnego znaczenia", a które świadczyły o tym, że Lech Wałęsa został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie „Bolek" szeroko rozpisywała się prasa. Różne artykuły na ten temat od Gazety Wyborczej poprzez Przegląd Tygodniowy aż do Tygodnika „Nie" przywołałem w swoich dwóch publikacjach poświęconych Lechowi Wałęsie tj. „SB a Lech Wałęsa" a później „Sprawa Lecha Wałęsy". W roku 1993 na łamach prasy trójmiejskiej i centralnej pojawiły się artykuły opisujące tajną operację Delegatury UOP w Gdańsku, której celem było uzyskanie materiałów archiwalnych, które zostały w okresie funkcjonowania SB zmikrofilmowane, a które po roku 1990 bezprawnie trafiły do rąk majora Jerzego Frączkowskiego od którego w marcu 1993r. UOP uzyskał, wydobył tą dokumentację. Liczyła ona ponad 2500 stron zmikrofilmowanych dokumentów, z czego ponad 1000 dot. Lecha Wałęsy. Wiedziałem o tym, że Lech Wałęsa to TW „Bolek" także z publikacji naukowych. Jedną z takich publikacji była książka z którą po raz pierwszy zetknąłem się w USA. Ukazała się ona w roku 1999r. w USA i w Anglii pt. „Archiwum Mitrochina" napisana przez oficera KGB Wasilija Mitrochina i prof. Christophera Andrew. Jest w niej wprost napisane, że Lech Wałęsa był w przeszłości traktowany przez SB jako tajny współpracownik o pseudonimie „Bolek". Była również publikacja polskojęzyczna, bardziej popularna, opublikowana w fachowym, naukowym czasopiśmie przez Jerzego Giedroycia w „Zeszytach Historycznych" w Paryżu. Autorką tej publikacji której daty nie pamiętam była gdańska dziennikarka Ryszarda Socha. Było to w roku 1997. Były to moje główne źródła wiedzy na rok 2003 na temat identyfikacji Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek". Rozmawiałem na temat mojej wiedzy z Krzysztofem Wyszkowskim. Myślę, że nasza rozmowa miała miejsce na przełomie lat 2003 i 2004, w związku z tym, że pokłosiem konferencji o której wspomniałem miał być tom referatów jaki miał zostać wydany przez IPN, wśród których był mój tekst poświęcony Wolnym Związkom Zawodowym „Wybrzeże" i w którym chciałem zasygnalizować fakt odnalezionych doniesień agenturalnych tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek". Chcę podkreślić, że o odnalezieniu tych materiałów i chęci opisania ich w artykule rozmawiałem również ze swoimi przełożonymi w pracy, zarówno w Gdańsku jak i centrali w Warszawie. Ostatecznie w konferencji naukowej, którą zorganizowałem jesienią 2003r. uczestniczył też Lech Wałęsa i toczyła się tam zagorzała dyskusja na temat agenturalności Lecha Wałęsy. Wówczas w IPN było już jasne, że sprawa ta prędzej czy później wróci i dlatego powinna być w naukowy sposób opisana. W końcu 2004r. w książce „Oczami Bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL" po raz pierwszy odniosłem się do znalezionych przeze mnie i innych badaczy dokumentów agenturalnych TW „Bolek". Ja mam precyzyjną wiedzę na temat tego jakimi dokumentami dysponował Sąd Lustracyjny, ponieważ dwukrotnie przynajmniej zapoznawałem się z tymi dokumentami. Myślę, że materiały którymi nie dysponował Sąd Lustracyjny w sierpniu 2000 a które znajdują się aktualnie w zbiorach IPN w Gdańsku i w Warszawie mają znaczenie fundamentalne. Są dokumenty w IPN, które nie były znane Sądowi Lustracyjnemu w postaci: dzienników korespondencyjnych gdańskiej SB i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie zachowane w oryginale, w których   odnotowano   fakt   rejestracji Lecha Wałęsy   jako   tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek" w końcu grudnia 1970r. oraz faktu wyrejestrowania TW pseudonim „Bolek" w czerwcu 1976 z tzw. czynnej sieci agenturalnej. Ponadto Sąd Lustracyjny nie dysponował oryginałami maszynopisów doniesień agenturalnych TW „Bolek", fragmentami informacji uzyskanych przez SB od TW „Bolek" oraz ocen i podsumowań dot. TW „Bolek" sporządzonych przez jego oficerów prowadzących. Są to chronologiczne dokumenty z marca 1971r., 17.04.1971r., 22.04.1971r., 27.04.1971r., 26.05.1971r., 25.11.1971r. i 03.10.1972r. Kilka z tych dokumentów po raz pierwszy jesienią 2003r. pokazałem Krzysztofowi Wyszkowskiemu a później większość z nich omówiłem w książce „Oczami Bezpieki" z grudnia 2004r. Następnym dokumentem którym nie dysponował Sąd Lustracyjny jest oryginał streszczenia materiałów ze sprawy operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Ogień", w której wiosną 1971r. wykorzystywano operacyjnie tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek". Następny dokument to oryginał Analizy Stanu Zagrożeń do sprawy obiektowej kryptonim „Mechbud" z 15.01.1979r., która dotyczyła Gdańskich Zakładów Mechanizacji Budownictwa ZREMB gdzie pracował Lech Wałęsa, a w jego charakterystyce napisano: „w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez SB". Następny dokument to rękopiśmienna notatka służbowa z 08.05.1985r. sporządzona przez funkcjonariusza Wydziału V Departamentu Techniki MSW - Maraszkiewicza na temat ucieczki Eligiusza Naszkowskiego na Zachód i okoliczności prowadzonych działań SB wobec Lecha Wałęsy, gdzie wspomina się o wykorzystaniu akt archiwalnych tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek". Następny dokument to plan działań realizowanych przez Biuro Studiów SB MSW z 18.10.1985 r., który dotyczył kombinacji operacyjnej o pseudonimie „Mieszko" w której również wykorzystywano materiały TW „Bolek". Następny dokument to protokół przesłuchania Marka Mądrzejewskiego   z 22.04.1982r. któremu w roku 1982 SB podrzuciła do mieszkania kopię odręcznego doniesienia TW pseudonim „Bolek" z 18.01.1971r. oraz dwa pokwitowania odbioru pieniędzy wypłaconych przez kapitana Graczyka z 18.01.1971r. i rezydenta SB w Stoczni Gdańskiej o pseudonimie „Madziar" z 29.06.1974r. Następne dokumenty których Sąd Lustracyjny nie wprowadził do rozprawy lustracyjnej w sierpniu 2000r. to akta Prokuratury Okręgowej w "Warszawie o sygn. V Ds 177/96, które w szczegółach omawiały zgromadzoną przez UOP do roku 1992 dokumentację archiwalną świadczącą o współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 1970-1976, a także okoliczności kradzieży tych dokumentów przez wysokich urzędników państwowych w latach 1992-1995. Sąd Lustracyjny po dokonaniu sprawdzeń w systemie PESEL oświadczył, że oficer który zwerbował tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek" - kapitan Graczyk nie żyje, co znalazło się w uzasadnieniu orzeczenia w sprawie Lecha Wałęsy. Sąd nie dysponował również materiałami wytworzonymi przez UOP w procesie wyjaśniania okoliczności kradzieży wspomnianych dokumentów w latach 1992-1995, przy czym nie dot. to tylko wysokich urzędników państwowych tj. kierownictwa UOP i MSW, Kancelarii Prezydenta Wałęsy, ale również funkcjonariuszy UOP niższego szczebla w tym głównie w Delegaturze UOP w Gdańsku, w której to sprawie do dziś toczy się postępowanie przed Sądem.

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Strzeleckiej

Przewodnicząca uchyliła pytanie pełn. pozwanego dot. opinii świadka na temat współpracy powoda z SB a także pytanie „czy jako historyk uważa pan, stwierdza fakt, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB?"

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Iwaniuk dokumenty, które pokazywałem pozwanemu tj. doniesienia agenturalne TW „Bolek" w toku pracy naukowej zostały przeze mnie i przez innych historyków poddane skrupulatnej analizie, którą w naukach historycznych określa się mianem krytyki wewnętrznej i krytyki zewnętrznej źródeł historycznych. Jeśli chodzi o krytykę wewnętrzną w uproszczeniu to chodzi o treść doniesień agenturalnych. Moim zadaniem było takie zanalizowanie treści tych dokumentów, które by potwierdziło lub wykluczyło, że treść tych doniesień odnosi się do faktycznie istniejących osób i opisanych tam zdarzeń. Jeśli zaś chodzi o krytykę zewnętrzną to chodzi tu przede wszystkim o analizę tych doniesień pod kątem sposobu ich archiwizacji, sporządzenia, rejestracji i obiegu tych dokumentów w ramach struktur SB. Historyk, który specjalizuje się w historii tajnych służb PRL musi w szczegółach poznać zasady w oparciu o które tajne służby wytwarzały dokumenty, w tym przede wszystkim w kontekście sprawy Lecha Wałęsy - dokumenty o charakterze agenturalnym, jak również musi rozpoznać sposoby ewidencjonowania osobowych źródeł informacji zarówno w komendach wojewódzkich jak i w centrali MSW i ta analiza zapisów kartotecznych, dzienników korespondencyjnych, dzienników rejestracyjnych, kart rejestracyjnych, zintegrowanego systemu kartotek operacyjnych nie pozostawia wątpliwości, że pod numerem ewidencyjnym 12535 a później pod numerem archiwalnym 1-14713 zarejestrowano Lecha Wałęsę jako tajnego współpracownika SB. Chodzi tutaj o okres pomiędzy grudniem 1970r. a czerwcem 1976r. Dodam również, że w zachowanych tzw. rekordach informatycznych byłej SB, które nosiły nazwę Zintegrowanego Systemu Kartotek Operacyjnych, a które są zachowane w oryginale w centrali IPN w Warszawie jest wprost mowa o tym, że Lech Wałęsa był w latach 1970-1976 zarejestrowany jako tajny współpracownik. Istnieją również inne dowody, dokumenty, które potwierdzają treść pomocy ewidencyjnych które wymieniłem. Myślę tu przede wszystkim o notatce od podporucznika Marka Aftyki zachowanej w oryginale, notatce majora Wojtalika i majora Lubińskiego. Oba dokumenty pochodzą z roku 1978r., w których również napisano wprost, że Lech Wałęsa był w przeszłości tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek". Podporucznik Aftyka wskazuje dodatkowo na numer agenturalnych akt tego współpracownika, które zostały założone w roku 1976 w Wydziale C Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku pod numerem 1-14713. Mógłbym jeszcze wymienić dokumenty wytworzone przez UOP i Prokuraturę Okręgową w Warszawie już w wolnej Polsce, także korespondencję np. pomiędzy ministrem spraw wewnętrznych Zbigniewem Siemiątkowskim a prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, w której wprost mówi się o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Ponadto w tej analizie zewnętrznej i wewnętrznej dostępnych źródeł ostatnią rolę jak się okazało odegrała analiza całej sieci agenturalnej Wydziału III SB w Gdańsku pod kątem uzyskania informacji ilu tajnych współpracowników o pseudonimie „Bolek" w latach 1970-76 wykorzystywała gdańska SB. Analiza tej sieci agenturalnej wykazała, że w tym okresie w Trójmieście było łącznie 4 tajnych współpracowników o pseudonimie „Bolek", ale tylko jeden zarejestrowany pod numerem 12535 mieszkał w Gdańsku i pracował w Stoczni Gdańskiej im Lenina. Pod tym numerem jak już zeznałem wcześniej zarejestrowano Lecha Wałęsę. W analizie tych materiałów wykorzystałem również ówczesną prasę. Tą analizę przeprowadzałem w latach 2006-2008. W czasie kiedy przedstawiałem panu Wyszkowskiemu doniesienia agenturalne TW „Bolek" ani ja ani pan Wyszkowski nie mieliśmy pewności, że chodzi o Lecha Wałęsę aczkolwiek analiza treści, tj. fakt, że TW pseudonim „Bolek" pracował na Wydziale Elektrycznym Stoczni Gdańskiej, krąg jego bliskich kolegów i przyjaciół stanowiły takie osoby jak Henryk Lenarciak, Henryk Jagielski czy Józef Szyler wskazywały, że pod tym pseudonimem „Bolek" kryje się najpewniej Lech Wałęsa. Pokazałem te materiały panu Wyszkowskiemu ze względu na chęć dotarcia do świadków historii których TW „Bolek" wymienił w swoich doniesieniach i  tak  też  się  stało.  Wszyscy  oni  zostali  przeze  mnie skonfrontowani z tym materiałem źródłowym i muszę przyznać, że nie mieli wątpliwości, że TW o pseudonimie „Bolek" to Lech Wałęsa. Między rokiem 2003 a 2005 oczywiście starałem się weryfikować treść odnalezionych dokumentów min. poprzez umożliwienie przez prezesa Leona Kieresa dostępu kilku historykom do odtajnionych akt z procesu lustracyjnego Lecha Wałęsy z 2000r., ale w gruntowny sposób moja wiedza została uzupełniona przede wszystkim w latach 2006-2008 poprzez znalezienie kolejnych dokumentów w wyniku pogłębionej kwerendy archiwalnej w IPN a także ze względu na dostęp do materiałów prokuratorskich i UOP, które udostępniła IPN Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ja utrzymywałem kontakty, które określiłbym jako naukowe z pozwanym, który jest dla mnie świadkiem historii. Podobne kontakty utrzymywałem z dziesiątkami innych osób kraju. W czasie gdy pracowałem nad książką „SB a Lech Wałęsa", tj. w latach 2006-2Q0 8 konkretną wiedzą na temat nowych dokumentów dot. Lecha Wałęsy nie dzieliłem się praktycznie z nikim poza przełożonymi w pracy, współautorem książki, specjalistami w zakresie prawa i redaktorami. W latach 2004-2005 to była przede wszystkim nawiązana między mną a pozwanym współpraca odnośnie dotarcia do świadków wymienionych w dokumentach jakie przedstawiłem pozwanemu w roku 2003. To pozwany dotarł do części z tych osób, których ja nie znałem np. do pana Alfonsa Suszka. To pozwany znał jako pierwszy część tych osób, zwłaszcza zamieszkałych w Gdańsku i ja wykorzystywałem kontakty pana Krzysztofa Wyszkowskiego aby do tych osób dotrzeć.

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Strzeleckiej: wszystkie te spotkania przebiegały bardzo podobnie. Punktem wyjścia były odnalezione doniesienia agenturalne TW „Bolek" i dyskusja z tymi osobami dot. ich treści. Pamiętam, że Henryka Lenarciaka wypytywałem o okoliczności fragmentu dotyczącego    wyborów do rady oddziałowej po grudniu 1970, Henryka Jagielskiego z kolei wypytywałem o przygotowania stoczniowców do zakłócenia obchodów pierwszomajowych w 197lr. ze względu na to, że TW „Bolek" w szczegółach opisał SB rolę Jagielskiego w tych przygotowaniach. Podobnie rzecz się ma z Józefem Szylerem do którego dotarłem przez pozwanego, z którym umówiłem się i spotkałem po raz pierwszy w Katowicach, a którego wypytywałem w związku z treścią donosów TW „Bolek" na Szylera o okoliczności związane z organizacją strajków od stycznia 1971r. tajnej grupy antykomunistycznej na Wydziale W4, również obchodów 1 Maja 1971r. jak również okoliczności odejścia z pracy w Stoczni i wyjazdu poza Trójmiasto.

Przewodnicząca uchyliła pytanie pełn. pozwanego „czy może pan powiedzieć kiedy na konferencji poświęconej 25 - leciu powstania WZZ wynikł problem agenturalności powoda?"

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Strzeleckiej: w czasie tej konferencji rozmawiałem z Lechem Wałęsą, ale nasza rozmowa nie dotyczyła współpracy agenturalnej bezpośrednio. Lech Wałęsa zapytał mnie jaki jest mój pogląd na temat tego, że w archiwach IPN jest tak mało dokumentów na jego temat.

Na pytanie pełn. pozwanego, adw. Iwaniuk: w 2000r. nie istniał IPN. Akta do Sądu Lustracyjnego przekazywał przede wszystkim UOP.

Przewodnicząca uchyliła pytanie pełn. pozwanego „czy znane są panu jakieś działania IPN zmierzające do ujawnienia   odnalezionych dokumentów?".

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Iwaniuk: pamiętam, że w 2003r. pokazałem pozwanemu agenturalne dokumenty TW „Bolek", tj. przede wszystkim kopie doniesień TW ps. „Bolek" sporządzone w formie maszynopisów, które zgodnie z procedurami obowiązującymi w IPN skopiowałem i nimi dysponowałem. Moim zdaniem były to trzy doniesienia agenturalne z kwietnia z 1971r. Kiedy pokazywałem te dokumenty Krzysztofowi Wyszkowskiemu to jak zeznałem, nie miałem 100 % pewności, że dotyczą one Lecha Wałęsy, ale miałem takie przekonanie, że są one autentyczne i dotyczą osób wymienionych w tych doniesieniach. Dowodem na to jest moje sformułowanie - opis tych dokumentów w książce „Oczami Bezpieki". Po ukazaniu się tej mojej książki w grudniu 2004 r. Lech Wałęsa dosłownie zasypywał mnie e - mailami i m.in. na podstawie tej korespondencji w 2005r. nie miałem już wątpliwości, że te dokumenty dotyczą właśnie jego. Korespondencja ta została zamieszczona w części w obu moich książkach dot. Lecha Wałęsy. Charakter współpracy jaki wynika z tych trzech doniesień agenturalnych można ogólnie określić mianem zgodnego z obowiązującymi zasadami w SB, a jeśli chodzi o treść można to określić mianem współpracy lojalnej, w pierwszym okresie w latach 1970 - 1972 intensywnej z zachowaniem konspiracji i wreszcie współpracy, za którą TW ps. „Bolek" otrzymywał wynagrodzenie.

Na pytanie pełn. pozwanego, adw. Strzeleckiej: ja dzieliłem się tą wiedzą tj. moim przekonaniem wynikającym z maili od powoda, że te dokumenty dotyczą jego, w sposób bardzo umiarkowany. Chcę jednak zaznaczyć, że większość tych korespondencji Lech Wałęsa upubliczniał. Spotykałem się z osobami wymienionymi w tych doniesieniach agenturalnych głównie w latach 2005-2006.

Na pytanie pozwanego: dość dobrze znam kwestię związaną z ubieganiem się przez Lecha Wałęsę o przyznanie statusu pokrzywdzonego. Prezes Kieres powołał specjalną komisję, która miała zbadać zarzuty wobec agenturalności powoda w której to komisji ja byłem. Wg mojej wiedzy w IPN zwyciężył pogląd, że do czasu obchodów 25 rocznicy „Sierpnia 80", tj. do 31.08.2005r. Instytut nie zajmie stanowiska czyli nie wyda zaświadczenia o rzekomym pokrzywdzeniu Lecha Wałęsy przez SB i jak zapewniano jesienią 2005r. wrócimy do sprawy i jak mówił wiceprezes Instytutu - Janusz Krupski i przewodniczący kolegium IPN - Andrzej Grajewski - IPN wyda „Białą Księgę" z dokumentami dot. Lecha Wałęsy. Po dwóch lub trzech spotkaniach powołany uprzednio przez Leona Kieresa dla zbadania tych zarzutów zespół przestał istnieć.

Pozwany zadaje pytanie „dlaczego w listopadzie w 2005r. doszło do zmiany stanowiska IPN i wydano status pokrzywdzonego?"

Pełn. powoda wnosi o uchylenie tego pytania jako niezwiązanego ze sprawą. Przewodnicząca odmówiła uchylenia pytania.

Świadek dalej: nie znam szczegółowych okoliczności w jakich podjęto decyzję o przyznaniu statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie. Nadmieniam, że wszystkie osoby w tym ja jesienią 2005r. nie mogły uzyskać wolnego dostępu do materiałów, które w tamtym czasie odnaleziono w Instytucie a które świadczyły o tym, że Lech Wałęsa był w przeszłości traktowany jako tajny współpracownik SB. Informację Mitruchina o agenturalności Lecha Wałęsy można uznać za wiarygodną z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że istniała ścisła zależność a nawet podległość tajnych służb PRL wobec służb sowieckich. Ona objawiała się m.in. w tym, że w tzw. biurze C czyli centralnym archiwum SB w Warszawie istniała komórka -wydział V, a potem także X i XI, które zajmowały się przekazywaniem informacji    o charakterze ewidencyjnym  na temat osobowych źródeł informacji, którymi dysponowała PRL-owska tajna służba. Jednym z takich systemów był wymieniony wcześniej zintegrowany system kartotek operacyjnych. W ramach tego systemu sowieci uzyskiwali szczegółowe informacje na temat osób rejestrowanych min. jako osobowe źródła informacji. W systemie tym w dwóch jego aktualizacjach z roku 1988 i 1990 figuruje Lech Wałęsa jako tajny współpracownik. Po drugie zarówno Wasilij Mitrochin jako archiwista i oficer KGB, który w 1993r. wywiózł na Zachód do Wielkiej Brytanii zmikrofilmowane dokumenty został po skrupulatnej analizie i przesłuchaniach uznany przez rząd Wielkiej Brytanii i USA za osobę wiarygodną a dokumenty przez niego dostarczone za autentyczne. Wszystkie informacje, które zostały zawarte we wspomnianej książce, w tym również te które dot. powoda zostały wcześniej zanalizowane przez brytyjskie i amerykańskie służby specjalne, tamtejsze rządy pod kątem ich wiarygodności. Ponadto osobą, która została oddelegowana do pracy nad archiwum Mitrochina został jeden z największych uczonych brytyjskich -prof. Chnstopher Andrew. Jego prace, w tym również „Archiwum Mitrochina" w środowiskach naukowych i politycznych na całym świecie uznawane są za bardzo wiarygodne.

Pozwany zdaje pytanie „czy świadek wie, że toczy się obecnie postępowanie w przedmiocie kradzieży w I992r. części dokumentów dot. Lecha Wałęsy i przekazania tych dokumentów Lechowi Wałęsie?"

Pełn. powoda wnosi o uchylenie tego pytania jako nie pozostawającego w związku ze sprawą.

Przewodnicząca uchyliła powyższe pytanie.

Przewodnicząca uchyliła pytanie pozwanego „czy w okresie naszej współpracy w latach 2002-2005 wywierałem na świadka presję aby uznał, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem?"

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Strzeleckiej: o relacjach Alfonsa Suszka na temat „Grudnia 70" przeczytałem po raz pierwszy w książce wydanej w Paryżu w 1986r. Alfons Suszek nie pisał na temat Lecha Wałęsy. Zalazłem jego nazwisko w doniesieniach agenturalnych. Nie spotkałem się z nim. Przez rokiem 2005 co najmniej kilku historyków wspomniało w publikacjach, że Lech Wałęsa podjął jakieś zobowiązania o współpracy z SB po „Grudniu 1970r.". Ze względu na brak materiałów oraz wiedzy na ten temat ci historycy tej sprawy nie rozstrzygali. Chodziło o Jana Skórzyńskiego, Andrzeja Garlickiego i Andrzeja Friszke oraz Pawła Wieczorkiewicz. Andrzej Friszke napisał, że Lech Wałęsa podjął jakieś zobowiązania których później nie wykonał. Wierne cytaty wypowiedzi tych historyków zawarłem w książce „SB a Lech Wałęsa".

Pełn. pozwanego zadaje pytanie „czy wie pan kto przed przekazaniem dokumentacji w roku 1992 Lechowi Wałęsie zapoznał się z tą dokumentacją i czy są na ten temat notatki?"

Pełn. powoda wnosi o uchylenie pytania.

Przewodnicząca odmówiła uchylenia pytania.

Świadek dalej: na temat tego kto zapoznał się z aktami przed 1992r. jest szczegółowa dokumentacja w archiwach SB, archiwach IPN, w aktach Prokuratury Okręgowej w Warszawie i byłej Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku oraz UOP, MSW, Biurze Rzecznika Interesu Publicznego i Sądzie Lustracyjnym. Przede wszystkim zapoznała się z tym SB zarówno Gdańsku jak i w Warszawie, kierownictwo resortu i partii w latach 80-tych - w tym przeze wszystkim gen. Kiszczak, po roku 1989r. to jest UOP, MSW, Prokuratura Okręgowa w Warszawie i Wojewódzka w Gdańsku oraz Kancelaria Prezydenta w której wiedzę tą poznał tylko Lech Wałęsa.

Na pytanie pełn. powoda: znam wyrok Sądu Lustracyjnego. Wiem, że w toku postępowania lustracyjnego przesłuchiwano świadków Macierewicza i Naimskiego. Nie zachowała się teczka personalna dot. TW „Bolek". W takiej teczce znajdowały się zobowiązania do współpracy oraz doniesienia agenturalne. O tym, że w przypadku Lecha Wałęsy było takie zobowiązanie wiemy stąd, że archiwiści UOP sporządzili odpis tego zobowiązania najpewniej z 19.12.1970r. Nie odnalazłem dokumentu z podpisem Lecha Wałęsy sygnowany TW „Bolek". Dokument taki był sporządzany tylko raz w życiu. Nie ma takiego dokumentu, ponieważ nie ma teczki personalnej. W czasie przesłuchania Edwarda Graczyka w IPN w zeszłym roku a który zwerbował TW „Bolek" okazano Graczykowi dwa dokumenty: ze stycznia 1971r., tj. własnoręczne doniesienie TW „Bolek" zachowane w kopii oraz kwit kasowy na pobór pieniędzy z 18.01.1971r. pokwitowany przez TW „Bolek". Oba dokumenty odebrał od TW „Bolek" w styczniu 197lr. kapitan Graczyk, co pokwitował na obu dokumentach. Zapytany przez prokuratora IPN o autentyczność tych obu tych dokumentów Graczyk potwierdził autentyczność tych dokumentów. Protokół z tego przesłuchania jest dostępny na stronie internetowej IPN. On powiedział, że pod tymi dokumentami figuruje jego podpis. Do tej pory oba te dokumenty były uznawane za nieautentyczne. Także ja i Piotr Gontarczyk wyrażaliśmy wątpliwości co do autentyczności tych dokumentów ze względu na słabą jakość kopii. Były to dokumenty napisane odręcznie. Dokumenty te były poddane analizie grafologiczno - kryminalistycznej w Komendzie Głównej Policji, która mimo tego, że wskazała na pewne podobieństwa w pisowni autora tych doniesień i Lecha Wałęsy uchyliła się od jednoznacznej odpowiedzi.

Na pytanie pełn. pozwanego adw. Iwaniuk: każde zapoznanie się z jakimkolwiek materiałem w IPN jest odnotowywane kilkakrotnie, zarówno jak chodzi o wnioski badawcze oraz metryczkę zapoznania się z aktami. Natomiast 3 doniesienia które pokazałem pozwanemu pochodziły ze sprawy obiektowej „Jesień 70".

Pełn. stron nie mają dalszych pytań do świadka.

Przewodnicząca   stwierdza,   iż   wg   oceny   sądu   sprawa   dojrzała   do

rozstrzygnięcia i w związku powyższym sąd postanowił:

oddalić pozostałe wnioski dowodowe jako zbędne dla rozstrzygnięcia.

Strony nie oponują zamknięciu rozprawy i podtrzymują dotychczasowe stanowiska.

W tym miejscu pełn. pozwanego adw. Strzelecka wnosi o zakreślenie terminu na złożenie podsumowania zebranego materiału.

Sad postanowił:

Rozprawę odroczyć do dnia 03.08.2010r. godz. 12.00 sala 229.

Pozwany oraz pełn. stron o terminie zawiadomieni, przy czym pełn. pozwanego zakreślono termin do kolejnej rozprawy na złożenie pisma podsumowującego zebrany materiał.

Przewodniczący:         Protokolant:

 

http://www.wyszkowski.com.pl/index.php/procesy-procesy-z-lechem-was/39-agent-bolek-iii-proces-przed-so/1518-zeznanie-cenckiewicza

jeremy
O mnie jeremy

Pozwolę sobie tu zamieścić treść listu, który przesłałam do członków Trójmiejskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. ,,Szanowni Państwo Winna jestem Państwu wytłumaczenie, skąd biorę siły na te wszystkie działania. Do 10 kwietnia moje życie upływało w miarę normalnie. Wychowywałam dzieci, miałam swoje zajęcia i obowiązki. 10 Kwietnia nastąpiła zmiana. Chyba poczułam lęk i zagrożenie, i ogarnęła mnie świadomość, że Polski może nie być. Wielki przyjaciel mojej rodziny, naukowiec, człowiek nie ulegający łatwo emocjom do katastrofy smoleńskiej początkowo odnosił się z dystansem, czekał na wyniki badań komisji. Zakładał raczej wypadek niż każde inne wydarzenie spowodowane przy działaniach osób zewnętrznych. Trzy tygodnie po katastrofie zobaczył Panią Annę Walentynowicz, która powiedziała ,,MY ZGINĘLIŚMY, A WY NIC NIE ROBICIE''. Stąd czerpię siły :) Przyjaciel mój uznał, że powinien się z Państwem tym podzielić. Słowa te nie były skierowane tylko do niego. Robi to przeze mnie:)''

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka